środa, 1 lutego 2017

Sportowe podsumowanie stycznia

Pierwszy miesiąc nowego roku za nami, więc pora na małe podsumowanie.

Styczeń był całkiem aktywny i chociaż zabrakło trochę kilometrów do nieśmiało zakładanych, to i tak jestem bardzo zadowolony.

W sumie wyszło 135 km wylatanych w 13 treningach plus 5 razy siłownia. Dystans najlepszy od maja zeszłego roku. Mogło być lepiej, gdyby nie przeziębienie pod koniec miesiąca, ale i tak jest bardzo dobrze.

Jeden mocniejszy trening jeśli o kilometraż chodzi, czyli 21 km z Pro-Run po śniegu i lodzie. Końcówka tego treningu słaba strasznie, ale czas 2h 04m pozwala z optymizmem zakładać nową życiówkę na połówce w Poznaniu.



Wróciła karta multisportu, to i wróciła siłownia jako trening uzupełniający. Chociaż to stwierdzenie lekko na wyrost, bo poszedłem we Wrocławiu tylko raz z uwagi inne obowiązki, ale luty ma być pod tym względem inny.

Końcówka miesiąca, to delegacja do Zurychu. Trasa wokół jeziora zuryskiego fantastyczna. No i mogę na spokojnie poćwiczyć podbiegi :) Poza bieganiem mini siłownia w apartamentowcu. Wybór za duży nie jest. Raptem orbitrek, rowerki, hantle. Bieżnie też są, ale te omijam szerokim łukiem. Tym sposobem mam tu mini obóz sportowy i codziennie jakąś aktywność.

Takie tam małe jeziorko, raptem 88 km obwodu ;)



I widoczki z siłowni na Uetliberg



Z pozytywów stycznia to plank. Do ideału zabrakło 5 dni, ale jest regularność i ćwiczenie praktycznie codziennie. Teraz czekam na efekty wizualne ;)

Z nowości jeszcze wyzwanie 100 pompek znalezione na Men's Health. 6 tygodni robienia pompek z narastającą liczbą powtórzeń zakończone "egzaminem", czyli finalną serią 100. Zacząłem 3 tydzień. Lekko nie jest, ale obawiałem się, że będzie gorzej. I powoli widać też już efekty ;)

Pora teraz na luty i dalsze budowanie formy na nadchodzący sezon. Brakuje mi już startów w zawodach, ale pod koniec miesiąca nareszcie pierwszy bieg - Tropem Wilczym. Doczekać się już nie mogę. Chcę go polecieć trochę szybciej, żeby się sprawdzić w jakiej formie startowej jestem i ile mi jeszcze brakuje do złamania 50 minut, a potem zaczyna się operacja "Korona Półmaratonów 2017" :)

Do zobaczenia na trasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz