118 km w biegu, 5 wizyt na siłowni, 23 dni robienia plank i kolejne tygodnie z pompkami (Zaczęty tydzień 6 wyzwania...w 8 seriach w sumie wychodzi 214 powtórzeń. Boli jak cholera). Na koniec jak ta wisienka na torcie "trening cardio", czyli zajebisty koncert Accept i Sabaton :)
Regularne machanie pompek też już powoli przynosi efekty wizualne. Na pewno nawet jak już wyzwanie zakończę, to z nimi się nie rozstanę, bo perwersyjnie polubiłem jak mięśnie palą po zrealizowanej serii. Poza tym nawet jak nie mam czasu na siłownię to chociaż to sobie robię. No i jednak robienie 200 pompek co 2 dzień ma więcej sensu chyba, niż 1,5 godziny siłowni raz czy dwa na tydzień ;)
Marzec to już bieganie na poważnie. Na początek Dycha Wroactiv i na koniec połówka w Poznaniu. Nie ma, że boli, trzeba się rozpędzić i nabić kilka(dziesiąt? :D) kilometrów więcej :)
Do zobaczenia na trasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz