środa, 22 czerwca 2016

"The runners bay" - początek

"The runners bay" - początek.
Przez ponad 30 lat uważałem, że bieganie jest nudne i kompletnie nie dla mnie. Jak już się ruszać na powietrzu, to po górach, ale ja i bieganie? No w życiu. 
I nadszedł czas zmiany pracy, a w nowym miejscu szukali osoby do drużyny na bieg firmowy. Tak jakoś wyszło, że te pierwsze w życiu 5 km zapoczątkowało przygodę z bieganiem. Absolutnie nie czuję się jakimkolwiek specjalistą i truchtam sobie turystycznie. W kilku zawodach udało się wziąć udział, a punktem kulminacyjnym był niedawny 4. Nocny Półmaraton we Wrocławiu (poniżej fotka ze startu...magiczna chwila, mieszanka ekscytacji, ciekawości i stresu, ale o tym przy okazji napiszę).
W diety żadne się nie bawię. Jem i piję to na co mam ochotę, ale dzięki bieganiu zmieniłem swoje podejście do życia i pozwala mi to się wyciszyć :)



O czym chcę pisać? O czymkolwiek, co mi do głowy przyjdzie. Nie mam zamiaru się ograniczać do samego biegania. Bieganie stało się częścią mojego życia, więc czasem może być o jedzeniu, czasem o dobrym filmie, lub serialu, a czasami o czymś kompletnie innym.
Nie ja mam być dla bloga, ale blog dla mnie. Żebym miał swoje miejsce, gdzie mogę "na papier" przelać po prostu swoje myśli. To ja ustalam zasady i ja tu "rządzę". Moje poglądy, czy myśli nie muszą się każdemu podobać. Nie taki jest mój cel. 
Zdaję sobie też doskonale sprawę, że kiedy wrócę za jakiś czas, do tych pierwszych słów, to pewnie stwierdzę, że kompletne bzdury tu napisałem :) No ale uczę się całe życie. Uwielbiam poznawać świat, samego siebie i się rozwijać. Również pisząc.

Tyle tytułem wstępu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz