wtorek, 2 sierpnia 2016

Sportowe podsumowanie lipca

Mamy sierpień, czas zatem podsumować biegowo-rowerowy lipiec.


Jak myślę o lipcu pod względem sportowym, to mam mieszane uczucia. Ok, urlop, przeziębienie skutkujące osłabieniem organizmu. Generalnie jakiś marazm mnie dopadł i zabrakło "świeżości w kroku" jak mawiał klasyk Bohdan Tomaszewski.

Biegowo o 12 km mniej, niż w czerwcu. Za to rowerem blisko 90 km więcej. Tyle, że ja ten rower bardziej traktuję jako luźne uzupełnienie treningu podstawowego, jakim jest bieganie i jako transport na Estadio Olimpico, czy Parkrun, niż jako trening właściwy. No ale nie ma co marudzić :) 

cały czas nie jestem w stanie zrozumieć czemu Endomondo nie potrafi po ludzku tego przetłumaczyć ;)


Żeby nie siać tylko defetyzmu, że ten lipiec był taki słaby (bo w gruncie rzeczy nie był... to chyba tylko moje oczekiwania po czerwcu były większe), to jest kilka zdecydowanych pozytywów.

Po pierwsze 3 kolejne Parkruny zaliczone i poprawiona życiówka 2 razy. Obecnie wynosi 25:08. Wg mnie całkiem nieźle. Jest o co walczyć dalej. Na pewno celem na najbliższe tygodnie, to zejście poniżej 24 minut.

Po drugie to wycieczka biegowa z Pro-Run, o której pisałem w poprzednim poście. Tam opisałem szerzej temat, więc tu się na niej skupiać nie będę. Tak czy owak nie podejrzewałbym się o to, że zaliczę w górach 24 km. Można? Można! Warto było, nawet jeśli zakwasy mam ciągle takie, że w robocie poważnie rozważam zjeżdżanie 1 piętro windą, żeby wyjść z budynku ;)


Teraz nastał sierpień. W planie 2 niełatwe starty. Bieg Niezłomnych w Sobótce (od tego biegu się tak naprawdę moje bieganie zaczęło na poważnie) i Bieg Oborygena w Obornikach Śląskich, nowe zawody na biegowej mapie (z)Dolnego Śląska. Jak będzie? Dobrze, a nawet bardzo dobrze! Nie może być inaczej. Wracam do biegowego rytmu i dobrze mi z tym, a samych startów już się doczekać nie mogę.

Kończąc temat, W 2016 mam już "nalatane" 632 km, czyli jestem co raz bliżej założonych 1000 km na ten rok. Jak utrzymam dotychczasową statystykę, to w połowie listopada będę mógł skupić się na leżeniu na kanapie ;) A na poważnie, to kolejne cele już się krystalizują. Nie wyzwania, a cele właśnie. SMARTne cele oczywiście, ale o tym przy innej okazji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz