Po lipcowym urlopie jakoś nie mogłem wejść w dotychczasowym rytm treningowy. Przez nawał obowiązków w pracy też praktycznie mnie nie było na treningach z Pro-Run. Co do nich, to przyznaję, że kilka cięższych treningów rozpisanych przez Grześka, gdzie z własnej głupoty się zajechałem, spowodowało, że kapkę mi motywacja siadła. Na pewno z nich nie zrezygnuję, bo dają mi dużo, nie tylko jeśli o formę chodzi, ale też i o technikę biegu (dzięki Ewa, dzięki Jacek). Summa summarum tak wyszło, że więcej truchtałem samotnie po swoich ścieżkach, niż realizowałem plan treningowy. Zdecydowanie nie jestem z tego dumny.
Co do parkrunu, to też byłem tylko raz, ale tu mam sensowne wytłumaczenie. Mianowicie starty w Biegu Niezłomnych i w Biegu Oborygena, które odbyły się w soboty. Generalnie z obu biegów jestem zadowolony. Specjalnie się o nich rozpisywać nie będę, bo ich opisy są w osobnych tekstach, ale szczególnie jeśli o Oborygena chodzi, to jedno muszę dodać. Mam mieszane uczucia wobec tego biegu. Z 1 strony trasa taka, jakie lubię, czyli wymagająca, a nie płaska i idealna do poprawiania życiówki. Z 2 strony piekielny upał nie dał cieszyć się z w pełni z tego biegu. Miejscami to była serio walka o przetrwanie i jak jeszcze nigdy nie byłem tak blisko, żeby zejść z trasy (i gdybym wiedział jak przez las trafić na metę, to możliwe, że bym to zrobił). Mam nadzieję, że za rok znowu ten bieg będzie w kalendarzu, bo chciałbym się z nim zmierzyć jeszcze raz.
nieregularność aż w oczy kole :/
We wrześniu pora przemyśleć swój plan treningowy. Start w zawodach wstępnie zaplanowany tylko jeden, więc będę mógł poważniej podejść do tematu. Pora na to najwyższa, bo zaczyna do mnie docierać, że do 3. PZU Cracovia Półmaraton Królewski zostało niewiele ponad miesiąc i wypadałoby się dobrze przygotować, jeśli chcę poprawić rezultat z Wrocławia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz